piątek, 12 czerwca 2009

Tajne akta Hunterfestu

Trzeba przyznać, że robi się coraz ciekawiej w kwestii tegorocznego Hunterfestu. Plotki o tym, że Motorhead ma się na nim pojawić, krążyły już chyba od jesieni roku ubiegłego. Oczywiście nie było tak różowo, bo ludzie wspominali akcje z Children of Bodom i Opeth sprzed trzech lat, dziwnym było też usunięcie Szczytna z koncertowego kalendarza zespołu na myspace i oficjalnej stronie – choć trzeba też przyznać, że festiwal nigdy nie ogłosił ich oficjalnie. Z drugiej jednak strony, Bilboardy z nazwą Motorhead wypisaną dużą czcionką pojawiły się już dawno temu – dowodem tego są zdjęcia. I nawet jakaś przedziwna ankieta dotycząca wyboru zespołów na fest, a której wynik był już znany z góry, nie mogła zakłócić mojego spokoju.

Spokój zakłócił dopiero wczorajszy news z profilu myspace Motorheada – zespół pod żadnym pozorem nie zagra w tym roku na Hunterfest. Genialnie! Oczywiście do tej pory żadne oficjalne oświadczenie nie pojawiło się na stronie organizatorów. W zamian dochodzą różne sprzeczne informacje – a to, że jest bardziej oficjalny profil Motorhead, a tam nic o tym nie piszę. A że główny organizator twierdzi, że kontrakt jest podpisany, że na jakichś stronach wypisany jest Motor w Szczytnie, znowu na stronie głównego bookera ich nie ma. Gdzieś ktoś mówi o jakichś możliwych, tajnych ustaleniach - prawie jak w pakcie Ribbentrop-Mołotow. Niemniej, jak to zwykle bywa, możliwości są dwie:

1)Ktoś chce rozwalić festiwal i szerzy dezinformację.
2)Organizatorzy lecą sobie w kulki i ściemniają z zespołami, żeby przyciągnąć jak najwięcej osób.

Na pewno zaś wiadomo, że ktoś kłamie – nie wiadomo tylko do końca kto. Niby na pierwszy rzut oka odpowiedź jest oczywista, jednak wcale tak nie musi być. Załóżmy jednak, że wina jest po stronie organizatorów festiwalu. I co teraz? Ludzie w końcu już kupili bilety, tak więc ktoś na pewno się pojawi. Są też inne wielkie nazwy, z którymi jak do tej pory cyrków nie ma. Niemniej wydaje się to strzałem w nogę – w końcu ludzie, jak już wspominałem, nie zapomnieli wpadki z roku 2006. Dwie następne edycje, bardzo udane, nieco te złe wspomnienia zatarły, choć ono wciąż pozostało. Motorhead mógł/może to zmienić, lecz jeśli nie przyjadą, to można to uznać za samobójstwo. Bo za rok mało kto przyjedzie, mało kto uwierzy w zespoły wymieniane w line-upie.

A przecież Hunterfest mierzy bardzo wysoko – wskazuje na to sama forma i miejsce festiwalu w tym roku. A co z tego będzie? Zobaczymy. Sam jestem daleki od wyrokowania – przynajmniej, dopóki wszystkie strony się nie wypowiedzą. Niemniej, ponownie widać, jakim bałaganem organizacyjnym jest festiwal w Szczytnie, który to ma mieć już sześć edycji. Sześć lat nauki, która możliwe, że poszła w las.

2 komentarze:

Kairon Askariotto pisze...

Ja już nie wiem co myśleć, najnormalniej zgłupiałem od tego wszystkiego. Miały być dwa festiwale podczas urlopu a będzie cholera wie ile.

stab pisze...

no cóż, z tego co wychodzi na jaw to Hunterfest jest obecnie jednym z najgorzej (jeśli nie w ogóle najgorzej) organizowanym festiwalem w Polsce. i nie ma że boli. taki Union of Rock w Węgorzewie miał w styczniu ogłoszone 90% lineupu, w kwietniu już 100%, i tylko raz w historii nowożytnej festiwalu (mam tu na myśli lata 2000 wzwyż) zdarzyło się że na chwilę przed festiwalem jeden z zespołów odwołał swój przyjazd, a organizatorzy musieli na szybkiego ściągnąć kapele podobnej klasy i rangi.

poza tym od kwietnia nie dostałem od org. HF odpowiedzi na moich kilka maili odnośnie akredytacji, więc tym bardziej moje fucki w stronę tego festiwalu wznoszę.