niedziela, 22 lipca 2012

Do posłuchania...

Wiem, że straszna tu od dłuższego czasu posucha. Żeby choć w minimalnym stopniu wypełnić tę lukę postanowiłem wprowadzić mały dodatek do bloga - rubrykę "Do posłuchania". Znajdziecie ją po prawej a znajdować się tam będą zespoły godne polecenia (może nawet usunę rubrykę Muzyka, która w gruncie rzeczy jest bezużyteczna i nic nie mówi).

Na pierwszy ogień idzie Zechs Marquise z ich najnowszym krążkiem Getting Paid. Przyciągnęła mnie okładka, niemniej sam album wart jest bliższego poznania. Co do samej rubryki, postaram się ją aktualizować w miarę często. Jeśli ktoś chciałby wyrazić swoją opinię na temat danej muzyki, niech robi to w komentarzach do posta.

Miłego słuchania.

niedziela, 15 lipca 2012

Huśtawka

Gdy przez dłuższy czas tu nie piszę, zawsze zastanawiam się czy ktoś jeszcze tu zagląda. Przestoje niestety są potwornie długie, ja zaś nie potrafię znaleźć formuły dla tego bloga. Niby jest tyle do pisania, tyle do komentowania, a jednak coś tu nie chce zaskoczyć i chęci do pisania brak. A jak się już pojawi, to nagle w umyśle panuje pustka i nie jestem w stanie sklecić żadnego zdania... Nic to, narzekam, a wcale nie było to moim celem.

W ramach odkopywania tego, co inspirowało mnie lata świetlne temu zapuściłem sobie Greatest Hits Björk. Ktoś pewnie pokręci nosem, że składak, ale sprawa to naprawdę godna uwagi - szczególnie, że do  Björk  mnie przekonała. Co za tym idzie, spodziewałem się nastrojowych wzlotów i upadków, płynięcia z muzyką, a tu lipa...  Jakieś struny nie zagrały, nie ma huśtawki emocjonalnej. Nic się nie dzieje a zaczynam się zastanawiać, czy jest to spowodowane atmosferą miejsca, brakiem alkoholu, czy może zmianami w moim charakterze, jakie mogły zajść. A jeśli to ostatnie, to należy zadać pytanie: jak bardzo nasz stan emocjonalny wpływa na odbiór? Na to, że coś się podoba, a coś nie?

Szczęśliwie się nie poddałem i dosłuchałem do końca. Coś tam powróciło, niemniej uświadomiłem sobie, że  Björk  będę musiał odkrywać na nowo (bo dawać jej się dalej kurzyć nie wypada).
Z drugiej strony później zapuściłem sobie Debut i jakoś tak wszystko wydawało się wracać do normy. No dobrze, nie miałem zamiaru skoczyć przez balkon na główkę.