piątek, 19 czerwca 2009

Gdy odwalę...

Od kilku dni, nieprzerwanie, po głowie chodzą mi dwa albumy muzyczne. Obydwa, jakże różniące się od siebie, stanowią dla mnie pewną wartość, symbolizują pewne nastroje, nierzadko do siebie podobne. Jeden z nich to Dusk and Her Embrace zespołu Cradle of Filth - płyta namiętnie słuchana przeze mnie w liceum (nawet poloniście ją pożyczyłem), zapomniana na długi czas (wraz z zespołem), ostatnio odkryta na nowo - głównie na fali powrotów do muzyki, której słuchałem lata temu. Wiele wspomnień z nią wróciło, wiele odczuć, przemyśleń i nastrojów, niemniej to nie o niej chcę tutaj pisać. Drugi album to nowość, wydany jeszcze w ubiegłym roku zestaw dwóch płyt, który tak na prawdę będzie bohaterem wpisu następnego. Tu zaś wrzucę tylko tekst jednego z utworów, który perfekcyjnie oddaje to, jak się teraz czuję (a może to tylko moje złudzenie?). Tak czy inaczej, lubię ten utwór, lubię ten tekst, więc tu go wrzucam. Tłumaczenie oczywiście nie moje, bo czeskiego nie znam.

Gdy kitę odwalę
Jaromir Nohavica, przekł. Antoni Muracki
Tekst pobrany z oficjalnej strony Nohavicy.

Gdy czarne papierowe buty rano już ubiorę,
A stara zyska pewność, że mi szychta wisi kalafiorem,
to wyjdzie długi pochód mych żałobnych gości
na Śląską Ostrawę po Sikorowym moście

Gdy odwalę kitę
To będzie w pytę.
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę

A że wszyscy mi są bliscy, to niech dzisiaj się uraczą,
niechaj rżnie muzyka, wino płynie, moje baby płaczą.
I tak jak w robocie nie dawałem ciała -
chcę, by moja stypa była jak ta lala,

Niech będzie w pytę
Cudna, fajna i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.

Co niektórych zwali w niezłej chwili, niech ja skonam,
wie coś o tym kochanica, tego, co był zszedł, Macdona.
Więc jeśli miałbym wybrać - w łóżku czy też w klubie -
niech mnie trafi w trakcie tego, co tak lubię

To będzie w pytę
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.

Jedną mam wątpliwość - zabrać Żywca czy Red Bulla,
żeby tam na górze nie wyjść na jakiegoś ciula.
Ja w każdym razie biorę piersiówkę starej starki,
bo starka nie zaszkodzi, gdy się nie przebiera miarki

To będzie w pytę ...

Wiem, że Cię nie ma, Boże, ale w końcu gdybyś był tak
Daj mnie tam, gdzie dawno siedzi stary Lojza Miltag.
Z Lojzą razem w budzie u Orłowej, potem zaś na dole
fedrując w mozole, tu też daj nam wspólną dolę

To będzie w pytę ...

Gdy czarne papierowe buty rano już ubiorę,
a stara zyska pewność, że mi szychta wisi kalafiorem -
wszystkie moje plany tak niewiele znaczą.
W sumie było nieźle, ludzie mi wybaczą

Gdy odwalę kitę.
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Autorem przekładu nie jest pani Renata tylko Antoni Muracki

Crawley pisze...

Już poprawiam ;) Zwyczajnie zostałem nieco zmylony, dzięki.