niedziela, 12 lipca 2009

Pierwszy i (mam nadzieję) ostatni wpis związany z polityką

I po raz kolejny okazuje się, że polityka, religia i biznes idą w parze, słowem zaś je łączącym jest marketing. W końcu trzeba umieć się sprzedać, jak się ostatnio okazuje nie tylko w świecie polityki – coraz to bardziej zcelebrytowanej, bazującej na show i najniższych instynktach. Bo przeto Jarosław Kaczyński, na pielgrzymce, na której to przy okazji swoją premierę miała sieć komórkowa ojca Rydzyka, przekonywał ludzi do tego, żeby do tej sieci się przyłączyli – a robił to poniekąd pod hasłami jedności narodu. Narodzie, jednocz się, najlepiej pod skrzydłami tejże telefonii. A kto nie przyłączy się, ten niszczy, ten nie Polak,

Demagogia to typowa dla rozgłośni z Torunia, poniekąd typowa dla PiS. Cóż, bywa i tak – w końcu najważniejsze jest to, żeby dana taktyka marketingowa działała – a ta zdecydowanie działa. Chylę czoła, zarówno przed sukcesami, jak i przed stopniem, do jakiego trzeba upaść by się do niej odnosić. I przyznam wam, że nie mnie to najbardziej boli. Boli mnie co innego.

Co? To, że były premier reklamuje telefonię komórkową, do tego w tak mało wysublimowany, wręcz prymitywny sposób. Boli mnie to, że druga największa partia w kraju aż tak się płaszczy przed stacją ojca Tadeusza – tylko po to, by zdobyć te kilka procent poparcia. W końcu boli mnie to, że walka polityczna przeszła w wymiar komercyjny – ja zareklamuję to, wy zareklamujecie nas. Tylko czekać aż pójdą następni.

Wszak trzeba umieć się sprzedać.

1 komentarz:

Tymczas pisze...

Proste - "tonący brzydko się chwyta". Jak nic innego im nie zostaje, żeby utrzymać i tak nędzny elektorat, to robią takie cyrki. Przestaje mnie to ruszać, odcinam się od takich informacji.