niedziela, 15 listopada 2009

6700 jeźdźców apokalipsy

Właśnie dowiedziałem się, że w moje miasto może pieprznąć aż 6700 głowic nuklearnych. Całkiem dużo, a na pewno wystarczająco, by po mieście (oraz jego okolicach) nie zostało nic więcej poza kraterem wypełnionym radioaktywnymi odpadami, niedobitkami ludzi (którzy znaleźli się na tyle daleko od epicentrum wybuchu, choćby w Krakowie, by przeżyć) czy innym tałatajstwem. Wizja to prawdziwie poetycka, aczkolwiek jakoś się nią przejmuję. Pomijając fakt, że Jastrzębie nie jest strategicznym celem militarnym (nie ma tu nic poza kopalniami, blokami i przybytkami alkoholowej rozpusty).

Tak, czy inaczej, 6700 to całkiem sporo. Lwia część tej liczby to rakiety posiadane przez naszych dawnych przyjaciół ze wschodu i oni potencjalnie są największym zagrożeniem. Sporo ma też wielki (aczkolwiek młodszy) zachodni brat. Niecałe pięćset rakietek to skromny dorobek Unii Europejskiej, kilka rakiet z Izraela, jako odpłata za antysemityzm, no i jeszcze parę głowic Made in China, tak w ramach poszerzania napływu chińskich towarów na zachód. Towarzystwo prawdziwie różnonarodowe, multikulturowe i podzielone na różne fronty. Na dobrą sprawę na terenie mojego miasta mogłyby się odbyć jakieś zawody w strzelaniu do celu. A im mniej zawodników, tym większe szanse - nie dziwi więc niechęć i poczucie zagrożenia ze strony niektórych państw wobec prób jądrowych podejmowanych przez Iran i Koreę Południową. Co z tego, że ich arsenał będzie nieporównywalnie mniejszy, liczy się fakt posiadania.

Nie mniej, nie dziwię się i nie mam żalu. Prawem silniejszych jest posiadanie silnych argumentów. Można się tylko smucić, że ktoś ma a my nie mamy. Takie życie... Denuklearyzacja to fikcja, gdyż silne państwa nie pozbędą się takiego argumentu. Ale też argument ten nigdy nie zostanie użyty - co komu z nuklearnej pustyni? Co komu po nieużytkach? Co tu podbijać, czym rządzić? Gdzie tu jakikolwiek cel? W momencie, gdy dominującą ideologią jest pieniądz, realne używanie atomu w działaniach zbrojnych jest bez sensu. O wiele skuteczniejsze jest zakręcenie gazu - "humanitarne" i czyste.

A jeśli będzie inaczej? Jeśli zapląta się choć jedna bombka, ktoś naciśnie przez przypadek czerwony przycisk lub na nim zaśnie? Cóż, przynajmniej będzie na co popatrzeć. A i śmierć z wykopem wydaje się całkiem ciekawą perspektywą. Czyż nie?

Jak ktoś ciekawy ile rakiet trafi w jego miasto, może sprawdzić to tutaj: http://nukeometer.com/

2 komentarze:

QWAS pisze...

troche do dupy ta stronka.
dla całej Polski wychodzi taka liczba. a żeby było weselej to dla hasła "moscow, russia" i "moscow, france" wychodzi to samo - 6550.i żeby było śmieszniej będą strzelali samo do siebie.. kamikadze to w japoni byli chyba.
"Wszyngton" też można umieścić na Atlantydzie i wychodzi abstrakcja pt 6404 (czemu mniej niż twoje JZ czy moje 2B?)

z mapą w lesie pisze...

Jo lipa ja wuj w moja wiochę też 6700