niedziela, 6 grudnia 2009

Duża dawka heavy metalu

Dawno już nie wróciłem tak poobijany z koncertu. Siniaku, potłuczona piszczel, gdzieś kilka razy wczoraj dostałem po głowie, kilka razy spadłem pływając po ludziach... Innymi słowy, ogień na koncercie był. Ja zaś czuję, że żyję, bo było wspaniale. Koncerty to jednak jest niesamowity kop energii i nawet stan, w jakim się dziś zbudziłem tej opinii nie zmieni.

Ino z alko przesadziłem... znów. Trza zacząć mocno kontrolować picie na koncertach, bo wczoraj to mocno po bandzie pojechałem, o czym zresztą coraz bardziej się przekonuję... Za dużo tego heavy metalu...

Brak komentarzy: