poniedziałek, 26 stycznia 2009

Człowiek doskonały

Czy zastanawialiście się kiedyś nad cechami osoby doskonałej? Nad tym, jak by się ta osoba zachowywała, co by myślała? Czy byłaby dobra, współczująca, czy też wręcz przeciwnie? Pytanie jest o tyle ciężkie, że trudno sobie wyobrazić kogoś bez skazy. W końcu przysłowie: nikt nie jest doskonały, nie wzięło się znikąd. Niemniej, na pewno wielu o tym myślało
Jakieś dwa tygodnie temu miałem do przeczytania na zajęcia esej dotyczący zagadnienia wolności i bycia suwerenem u Georgesa Bataille'a. Tekst, nie powiem, dość ciekawy i, co ważniejsze, zrozumiały, niemniej, nie zamierzam go tutaj przytaczać. Chciałbym za to zwrócić uwagę na jedną rzecz, na pewien aspekt poruszony w tej rozprawce – coś, co dość mocno mnie uderzyło. Tym czymś było stwierdzenie, że człowiek doskonały, to człowiek żyjący chwilą.
Niby proste, a jak trudno do tego dojść. Bo mimo że wszyscy znamy horacejskie carpe diem, to mało kto stosuje się do tej zasady. Człowiek z natury planuje na przyszłość, obmyśla wszystko, trzyma się swoich zamiarów itd. Rzadko kiedy chce/umie zaryzykować. A właśnie o to chodzi – zaryzykuj. Bierz to, co życie przyniesie. W ogóle nie myśl o przyszłości. Nie warto, skup się na tym, co możesz mieć teraz i nie martw się tym, co może z tego wyniknąć. Dzięki temu będziesz szczęśliwy. Dzięki temu będziesz doskonały.

Ja, niestety, nigdy taki nie będę.

11 komentarzy:

Unknown pisze...

Ile ludzi, tyle podejść do życia. Pewnie nawet słowami "carpe diem" można żyć na wiele sposobów. Żaden jednak ze znanych mi takich sposobów do mnie nie przemawia i bladego pojęcia nie mam dlaczego takie myślenie miało by być charakterystyczne dla człowieka doskonałego.
Nie rozumiem też dlaczego każdy powinien twoim zdaniem kierować się tą zasadą. Osobiście mnie szlag trafia jak przychodzi współpracować, umawiać się i ogólnie żyć z ludźmi, którzy myślą w kategoriach swojego pępka, nie potrafią wielu rzeczy (nie wyłączając swojego życia, czy nawet paru jego najbliższych godzin) rzetelnie zaplanować. Dzięki, postoję.

Velv pisze...

"Życie chwilą" też można interpretować na wiele sposób. Żyć chwilą to niekoniecznie znaczy nie planować w przód. Nie ma człowieka, który by czegoś nie planował w przód.
Moim zdaniem człowiek doskonały to człowiek szczęśliwy i dobry, i taki postrzegany przez innych.
A żyć chwilą to też niekoniecznie myślenie o sobie jak o pępku świata, KaGieBe. Wszystko zależy od natury ludzkiej i od tego jak sam jej właściciel ją postrzega. Ja np walczę ze swoim zapominalstwem, spóźnianiem i roztrzepaniem. Człowiek doskonały to człowiek żyjący w harmonii

Crawley pisze...

Punkt widzenia zależy od punktu leżenia. Ale jeśli rozpatrywać doskonałość w kategoriach wolności, to okazuje się, że dopiero nie zwracając uwagi na wszystkie zależności możemy osiągnąć doskonałość. Oczywiście, jest to dość dyskusyjne, ale jednak coś w tym jest.
I kto powiedział, że osoba doskonała nie może być doskonałym egoistą? :D

Anonimowy pisze...

Pozwolę sobie nie zgodzić się z waszym relatywizmem postrzegania "Carpe diem" - ta dewiza jest ściśle związana z konkretną filozofią, która do walki z zapominalstwem, spóźnianiem i roztrzepaniem ma się jak pięść do oka.

Doskonały człowiek jako doskonały egoista? Mam lepszy pomysł. Doskonały człowiek, będący za razem doskonałym mordercą. Wymordował wszystkich ludzi i jest najdoskonalszym człowiekiem. Nom, do "carpe diem" pasuje jak ulał;)

Crawley pisze...

I żeby było ciekawiej, to z tym mordercą trafiłeś w samo sedno tego poglądu filozoficznego, który zaprezentowałem. Może dlatego nie do końca się z nim zgadzam, choć przyznam, że jakieś ziarno prawdy w tym być musi. Innymi słowy, osoby samolubne to osoby doskonałe, gdyż jest im po prostu łatwiej z tego powodu :D

Swoją drogą, nie wiem czemu uczepiłeś się tego zapominalstwa, spóźnialstwa i roztrzepania.

Velv pisze...

ja tez nie rozumiem, czemu się tak uczepił :D ja nie odnosiłam tego do "carpe diem" :P

Anonimowy pisze...

Nie uczepiłem się zapominalstwa itd. tylko walki z nimi. A uczepiłem się dlatego, że nic innego jako rzekomy przykład życia zgodnie z mottem "Carpe diem" tutaj nie padło.

A teraz ad rem. Założyliśmy już, że każdy ma kryteria swojego doskonałego człowieka. Próbujesz wykazać, że doskonałym człowiekiem może być ktoś doskonale egoistyczny. Przyjmijmy, że nie da się tej tezy obalić. Z drugiej strony ktoś inny może za człowieka doskonałego uznać - dla kontrastu - człowieka, który doskonale kocha. Wydaje mi się, że taka teza jest równie trudna do obalenia co ta pierwsza. No i mamy zagadkę. Obydwaj ci ludzie są doskonali?

Moim zdaniem błąd tkwi u samych założeń. Samemu pojęciu człowieka doskonałego brakuje jeszcze określenia w czym ma być doskonały. Inaczej nie ma w ogóle czego na poważnie rozważać. I tak moim zdaniem jest z każdym przedmiotem, z wszystkim co żyje. Doskonałe same w sobie mogą być jakieś modele. Punkt na przykład. Albo linia prosta. Choć prawdopodobnie jak już ktoś spróbuje je odtworzyć, to jakiejkolwiek techniki by nie użył, przestaną być doskonałe.
Określenie w czym człowiek konkretnie miałby być doskonały daje nam jakiś punkt odniesienia; sądzę, że jesteśmy sobie w stanie wyobrazić model człowieka doskonałego w jakiejś konkretnej dziedzinie. Czy coś jednak stoi na przeszkodzie, aby od doskonale skaczącego wzwyż człowieka pojawił się człowiek jeszcze "doskonalszy" w skoku wzwyż? Teoretycznie nie... i zarazem tak. No właśnie takie rozważania są bardzo teoretyczne, ale mimo wszystko wydają mi się lepiej uzasadnione niż rozważania nad doskonałym człowiekiem.

Nawiązując jeszcze do tematu twojego artykułu - wydaje mi się, że można by się zastanawiać nad tym jaki człowiek byłby najdoskonalszym ucieleśnieniem motta "carpe diem". Na pewno jednak nie byłby to człowiek doskonały.

Anonimowy pisze...

To byłem ja, Jarząbek.

Anonimowy pisze...

Jeszcze trochę potruję. Za człowiekiem kontrowersyjnym i niby o czym innym, a jednak mam wrażenie, że o tym samym.

Dopiero po wstawieniu poprzedniego wpisu na blog uświadomiłem sobie, że zapewne dla większości z Państwa – nie tylko tych z portalu „Racjonalista.pl” - słowo „racjonalny” jest mocno pozytywne. Np.: „wybór racjonalny” vs. „wybór irracjonalny” (już nie pisząc o zwrocie: „wybór nieracjonalny”!).

Otóż jest to złudzenie starannie pielęgnowane przez większość wykształciuchów. W rzeczywistości jest ono nie tyle "fałszywe", co "bezsensowne". W życiu bowiem (w odróżnieniu od np. gry w brydża) nie podejmujemy decyzyj „racjonalnych” - a to dlatego, że nic takiego jak „racjonalność” nie daje się zdefiniować.

(UWAGA: pojęcie „racjonalności” ma jeszcze inny sens – ale to za skomplikowana i za długa sprawa)

Wybory, jakie podejmujemy w życiu, oparte są o nieskończoną liczbę cech – natomiast decyzja „racjonalna” podjęta być musi z konieczności w oparciu o skończoną ich liczbę. Co z tego, że ustalę 20 racjonalnych kryteriów optymalnej ekspedientki, gdy ta, która wygra, po prostu nieładnie wonieje (jak racjonalnie odróżnić zapach przyjemny dla klientów?) - albo ma w oczach „coś takiego”, że klientom przechodzi chęć ponownego odwiedzenia sklepu?

Albo nawet nie wiemy, czy to we wzroku – no, po prostu „jest jakaś taka”?

I – proszę PT racjonalistów – jest to trudność nieusuwalna, bo cech mogących wchodzić w rachubę jest nieskończenie wiele. Co więcej: ekspedientka z krzywym zgryzem może być zła, ekspedientka z zezem może być zła – a ekspedientka mająca i krzywy zgryz i zeza akurat ma te cechy tak harmonijnie wpasowane w twarz, że przyjemnie jest do tego sklepu zajść!

za
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID362537178,RS1,index.html

artemida pisze...

Cześć wszystkim;)
Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten blog. Chciałabym włączyć się do Waszej dyskusji, choć może jest już trochę za późno. Zastanawiam się od dłuższego czasu nad cechami człowieka doskonałego. Czy jest to człowiek dobry, współczujący, wybaczający. Czy właśnie taki, który patrzy tylko na czubek swojego nosa. Zawsze uważałam, że człowiek doskonały to szlachetny, dobry, wrażliwy etc. Jednak w obecnych czasach to jakaś bzdura. Trzeba przeć do przodu nie ma miejsca na sentymenty, człowiek doskonały to skrupulatny, wyrafinowany, nie oglądający się za siebie. Tylko czy będzie taki człowiek szczęśliwy, a ni jeden ani drugi, jest skazany na samotność.

Crawley pisze...

Widzisz, obecnie mamy czasy relatywizmu i spoglądania na wszystko z różnych stron. Dlatego też nie ma jakiegoś uniwersalnego poglądu na bycie osobą doskonałą. Dla chrześcijan kimś takim będzie np osoba potrafiąca się poświęcić dla innych, dla satanistów (mówię tu o poglądzie filozoficznym) ktoś zupełnie przeciwstawny - osoba martwiąca się przede wszystkim o siebie.

Oczywiście to są skrajne przykłady, niemniej dla każdego ktoś doskonały będzie zupełnie inny. Ktoś może kierować się idealizmem podobnym do Twojego, ktoś inny pragmatyzmem, jeszcze ktoś inny wyglądem fizycznym itd. Nasza rzeczywistość też tego nie definiuje, gdyż przed każdym stoją różne zadania.

Jeszcze przed wiekiem dwudziestym było inaczej. Każdy miał swoje miejsce, do którego należał. Przeciętny człowiek nie musiał się zastanawiać, co ze sobą zrobić, gdyż wybór ten został często podjęty jeszcze przed jego urodzeniem. Jednostki, które posiadały takie problemy, były nie raz naznaczone tragicznością, gdyż nie potrafiły znaleźć swojego miejsca, zaś tego nadanego im z góry z jakiegoś powodu nie osiągnęli. Nie wpływa to jednak na fakt, że w świecie, w którym każdy ma swoje miejsce i nie trzeba za niczym gonić, uniwersalne paradygmaty mogą istnieć i być ogólnie akceptowane. Nie bez znaczenia jest tu też rola religii, która nadaje pewien sposób myślenia.

Obecnie jest inaczej - każdy niejako odpowiada za swój los, świat zaś oferuje miliony ścieżek, w których łatwo się pogubić. Z ideałów nikt nie wyżył, więc trzeba nastawić się na pragmatyzm. Oczywiście, jeśli chcemy osiągnąć w karierze maksimum, wtedy nie można patrzeć się za siebie, tylko przec do przodu po trupach. Tu jednak pojawia się Twoje pytanie: "Czy taka osoba będzie szczęśliwa?"

Ja bym na nie odpowiedział prosto: Nie! Ale osoba podążająca tylko za ideałami też szczęśliwą nie będzie (ba, będzie jeszcze bardziej nieszczęśliwa, niż szczur wyścigowy). Dlatego w tym wypadku przyjąłbym drogę (i rady) zaproponowane już przez Mikołaja Reya dobre pół tysiąca lat temu. Najważniejszy w życiu jest złoty środek. Każde mocniejsze odchylenie w którąś ze stron powoduje nieszczęście.
Jeśli zaś miałbym powiedzieć, jakimi cechami charakteryzuje się człowiek doskonały, to myślę, że chodzi tu właśnie o bycie szczęśliwym.
Innymi słowy, człowiek doskonały jest szczęśliwy. Szczęśliwy jest człowiekiem doskonałym.

I dzięki za odwiedzenie mojego bloga ;) Może zmobilizuje mnie to do częstszego pisania.