piątek, 10 października 2008

Chmury na horyzoncie

To nie będzie dobry dzień. Czuję to w kościach, w umyśle, w sercu od samego rana. Wiem czemu tak się dzieje, jednak - wbrew Freudowi - identyfikacja źródła problemu wcale nie skutkuje jego zniknięciem. Powiem więcej, skutkuje jego pogłębieniem. A wszystko to przez poczucie pewnej beznadziejności mojego życia. Przez załamanie tego, w co wierzyłem. Przez poczucie niemożliwości osiągnięcia tego, co tak bardzo chcę odzyskać a czuję, że nie potrafię. Innymi słowy - czuję się, jakby ode mnie nic nie zależało, a to, na czym mi zależy nigdy nie nastanie. Chciałbym się mylić, chciałbym napisać: nie miałem racji, wszystko jest OK jednak... nie potrafię. Nie potrafię sprawić, by było OK. Niestety. Jedyne, co potrafię to czekać. Nie wiem tylko co przyjdzie pierwsze.

2 komentarze:

Velv pisze...

Jesteś idealistą? Tak pytam, bo załamanie jakiegoś systemu, nawet tego wewnątrz nas wcale nie oznacza jego upadku (: Trzeba walczyć o to w co się wierzy, bo wiara to siła i motor napędowy życia każdego człowieka.
Jakby co, to wiesz gdzie mnie szukać [:

Crawley pisze...

Czy jestem idealistą? W sumie można by tak powiedzieć. Jest jednak jedno ale - strasznie wątpię w to wszystko, nie mam wiary w ideały i ogólnie wszystko spisuję na straty. Że trzeba walczyć to ja wiem, ale niestety nie mam ku tej walce środków. A i może zdarzyć się tak, że będzie jeszcze gorzej... A w takim wypadku to już chyba lepiej sobie samemu w łeb strzelić i mieć święty spokój.