Wspomnienia z czasów młodości wracają... Ostatnio zacząłem oglądać Dragon Balla. Ile czasu spędziłem z tą serią, ile emocji we mnie wzbudziła chyba tylko ja wiem. A wszystko przez kumpla, który przywiózł do akademika PlayStation 2, na którym to zaczęliśmy grać w jedno z mordobić ze smoczego cyklu (które to od kilku lat wyrastają jak grzyby po deszczu). Jednak nie o wrażeniach z odświeżenia serii mam zamiar pisać a raczej o wrażeniach z tłumaczenia. Korzystając z dobrodziejstw internetu dostałem w swoje łapki DB w formacie mkv. Jedną z głównych zalet tego rodzaju plików jest posiadanie kilku ścieżek dźwiękowych, w tym przypadku angielskiej i japońskiej, oraz wbudowanych napisów. Jako żem leń i nie chce mi się czytać (co sygnalizuje zmianę mojego podejścia do dubbingu, którego to kiedyś nienawidziłem) zdecydowałem się na wersję anglojęzyczną - tym bardziej, że już trochę wyszedłem z osłuchania z językiem angielskim i chcę go nieco odświeżyć. Niemniej jednak czasami włączam sobie ścieżkę japońską wraz z napisami, akurat gdy wkurza mnie dubbing i tłumaczenie. Co jednak najciekawsze, prawdziwa zabawa zaczyna się gdy włączy się angielską mowę wraz z napisami. Wtedy dopiero jest ciekawie, a to dlatego, iż okazuje się jak bardzo różnią się oba tłumaczenia. Przyznam szczerze, że nie zwracam na to uwagi w przypadku lektorów i angielskich ścieżek dźwiękowych, gdyż po prostu nie mam na tyle podzielnej uwagi by rozumieć dwa języki naraz. Za to jeden język w dwóch formatach to już inna bajka... Dlatego też zacząłem zwracać uwagę na więcej szczegółów. I muszę z przykrością stwierdzić, że angielski dubbing jest strasznie ugrzeczniony. Bo o ile napisy obfitują w masę nieco sprośnego humoru (którego autentyczność zdaje się potwierdzać polskie, notabene świetne tłumaczenie), o tyle już dubbing jest go w większości pozbawiony. Posunięto się nawet do tego, że w przypadkach gdzie nie widać ruchu ust usunięto niektórym postaciom całe kwestie... Ot taka cenzura... Co więcej, niektóre wypowiedzi nabrały wręcz wychowawczego charakteru pokroju "zawsze opłaca się pomagać potrzebującym," który w oryginale ,o ile w ogóle jest obecny, się tak nie narzuca. Znamienne jest też stwierdzenie, które to przeczytałem kiedyś w jednym eseju a przypomniało mi się podczas oglądania tej serii. "Przemysł dubbingowy najlepiej rozwinął się w krajach, w których panuje/panowała olbrzymia cenzura." I to jest strasznie adekwatne w stosunku do Stanów Zjednoczonych.
Na koniec dodam, że humor w wersji angielskiej nie jest taki zły. W wielu miejscach uśmiałem się okropnie (jak choćby w przypadku byka mówiącego z hiszpańskim akcentem), jednak jest to często humor zupełnie innego rodzaju niż ten oryginalny. I może dlatego oglądam tą serię właśnie w takim języku... Bo ile razy można przerabiać to samo?
Geniusz i refreniara
7 lat temu
2 komentarze:
Mam pewne przypuszczenie w związku z brakiem dubbingu w warunkach gdy nie widać ust postaci. Otóż wydaje mi się prawdopodobne, iż tłumaczenie napisowe było robione ze słuchu, tłumaczenie dubbingowe zaś - z ruchu ust.
Kurcze... mi się też przypomniało jak mi kolejne tomy mangi pożyczałeś. Jakoś tak chory w pewnym momencie byłem, musiałem leżeć w łóżku i pamiętam, że Twoje DB było dla mnie niemal wybawieniem:)
DB znowuż oglądasz może zaczniesz jeszcze odświerzać Macross cz Hellsinga co ??Tegy by jeszcze tylko brakowało. Ale swoją drogą co Ci się dziwie gdy samemu męczyłem przez ostatnie 4 tygodnie bijatykę z serii DB na Wii. DragonBall Z Budokai Tenkaichi 3 się zwie to cudo, i tu po raz kolejny sterowanie z owej konsolki pokazuje wyższość, bo czy jest jakiś fan DB który nie chciał pierdyknąć sobie z kamehameha ? ;)
Prześlij komentarz