wtorek, 10 marca 2009

Wiosenne porządki

3GB muzyki to naprawdę dużo. Taka myśl mnie naszła podczas dzisiejszej reorganizacji na moim mp3 playerze. A wszystko przez to, że wiosna idzie. Wyjrzałem za okno, a oczy me ujrzały słoneczko, ciało me poczuło przyjemny, chłodny wiaterek. Tak właśnie, wiosna idzie, choć do kalendarzowego przejścia zostało jeszcze dziesięć dni, a i pewnie nie raz będzie lało jak z cebra. Byle nie było śniegu.

Tak czy inaczej, jak to na wiosnę bywa, ludzie często biorą się za porządki. Wyrzucają rzeczy stare i niepotrzebne, by zrobić miejsce na rzeczy nowe i (często) niepotrzebne. Mnie też tknęło coś takiego, choć nie w kontekście przedmiotów, a muzyki. Postanowiłem wywalić z mojego odtwarzacza większość nutek, których słuchałem przez zimę i zastąpić je czymś naprawdę wiosennym, napawającym energią, odzwierciedlającym chęć życia. Z tego też powodu poleciały przeróżne Tiamaty, dużo Moonspella, Black Sabbath, Lifelover i wiele innych. Usunęłem też wiele albumów, których słuchałem zdecydowanie za długo. Ich miejsce zajęli Beastie Boys, Slayer, Amazing Atomi Activy Drinkersów (dla mnie bardzo wiosenno-letni album, poza tym zwróćcie uwagę na aliterację tej części zdania). Nowy Tankard, dużo grindcore'u (który może nie jest jakiś specjalnie wiosenny, ale żywiołowości odmówić mu nie sposób) – to wszystko trafiło do mnie na odtwarzacz. W końcu trzeba dać szanse zespołom i albumom, których dawno się nie słuchało.

Niemniej, wybieranie coraz to kolejnych zespołów zaczęło sprawiać mi trudność. Coraz ciężej było u mnie z wyborem. Co się nadaje na taką pogodę, a co nie? W końcu nawet kilka starych rzeczy wróciło (choćby Wildhoney), nawet pomimo tego, że starałem się unikać smutów. Doszło do tego, że nie zapełniłem całego swojego odtwarzacza... Na upartego obyłbym się bez tych 2GB z karty SD , którą mam włożoną w odtwarzacz. Ale może to i lepiej – bardziej skupię się na tym, co mam zgrane. Lepiej poznam tę muzykę. Nie będę miał aż takiego problemu z wyborem. I tak większości rzeczy, jakie mam na empetrójce, nie słucham, ograniczając się do kilku albumów puszczanych na okrągło. A tak, to może polubię coś bardziej, niż dotychczas. Już dawno przekonałem się, że mój odtwarzacz kreuje moje gusta o wiele mocniej, niż komputer – pewnie dlatego, że zawsze jest ze mną. Dlatego, że nie mam na nim takiego wyboru.

Zresztą, 3GB muzyki to bardzo dużo. Nawet teraz, niezapełniony do końca, zapewnia mi 18h 46 min. i 3 sek. muzyki - więcej, niż można przesłuchać za jednym razem. W końcu liczy się jakość, nie ilość. A to właśnie o ten nieokreślony współczynnik jakości i o charakter chodziło mi, gdy postanowiłem zreorganizować zawartość mojego mp3 playera.

Brak komentarzy: