niedziela, 8 lutego 2009

Postój

Było to jeszcze w podstawówce, choć klasy dokładnie nie pamiętam. Zajęcia z wychowania fizycznego, bieg na 60m. Osiągnąłem wtedy taki sam wynik, jak rok wcześniej. Nauczyciel powiedział mi wtedy To tak, jakbyś pobiegł gorzej. Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Wtedy poczułem się bardzo urażony tą uwagą – w końcu nie pobiegłem gorzej, utrzymałem ten sam wynik. Teraz jednak wiem, że nauczyciel miał rację, choć nie biegi są meritum sprawy...
Więc co nim jest? Odpowiedź brzmi: ja sam. Od jakiegoś czasu stoję w miejscu. Nie idę naprzód. Ba, nie chcę, żeby jakikolwiek ruch do przodu się wydarzył. Wolę stać. Zamiast robić cokolwiek, by zbudować coś na nowo, odkryć niezbadane lądy, wolę być tam, gdzie jestem.
Rzadko stoi się w miejscu tylko dla danej chwili. O wiele częściej robi się to po to, żeby cofnąć się we wspomnieniach – po to, by wyrwać się z gnającej naprzód teraźniejszości i zatopić w przeszłości. Bo kto stoi w miejscu, ten się cofa. I ja chcę się cofnąć do czasów, gdy wszystko było na swoim miejscu. Kiedy było mi dobrze w miejscu, w którym się znajdowałem i nie potrzebowałem niczego innego.
Z tego powodu stoję w miejscu. Dlatego chcę się cofnąć. Zamiast iść do przodu w nieznane, chcę sprawić, żeby to, co było kiedyś, wróciło. Niestety, dokonać tego nie potrafię... Iść do przodu nie chcę.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawe wyciągnąłeś drugie znaczenie tej formułki "kto stoi w miejscu ten się cofa" - nie przyszło by mi do głowy podobne jej zrozumienie.

Szczerze mówiąc miewasz tu takie wpisy, że zdarza mi się cieszyć się, z tego iż sam fakt mojej wiary w Boga od podobnych podobnych dylematów w dużym stopniu mnie chroni. To właśnie jeden z tych wpisów. W sumie aż by mi się chciało więcej na ten temat napisać, ale może nie będę się bawił w dyżurnego fanatyka kraju;)

Anonimowy pisze...

...tylko, że zagrzebywanie się we wspomnieniach nie przynosi tak naprawdę niczego dobrego. Dystansuje tylko do nowych uczuć, doświadczeń, wrażeń. A 'nowe' wcale nie musi oznaczać 'nie mające zupełnie nic wspólnego z przeszłością'. W zasadzie nie da się (chyba) budować nowego życia w zupełnym oderwaniu od tego co już znamy, od doświadczeń, które z biegiem czasu posiedliśmy...

Poza tym można wspominać, ale nie można żyć wspomnieniami, bo wtedy faktycznie człowiek się cofa, uwstecznia uczuciowo analizując w kółko tą samą sekwencję zdarzeń. Człowiek jest taką konstrukcją, która, żeby poprawnie funkcjonować, potrzebuje celu odnoszącego się do przyszłości, celu do którego może dążyć. I ten cel nie może pracować pośród wspomnień, bo wtedy jest tylko wspomnieniem celu…

- to tak z dobrego serca :)
:hug: